sobota, 23 sierpnia 2014

10 rozdział; love,love,love...

MARC POV:
Dzwonić czy nie? Boję się. Nie chce wiedzieć jak było. Nie wiem nawet, czy ja jej wybaczę...chociaż, co ja mam do jej życia? I tak pewnie ma mnie gdzieś. W sumie, wszystko jest do dupy. Życie też. Chociaż co byłoby bez miłości? Bez zazdrości? Bez smutku? Kiedy wszyscy byliby weseli? Życie byłoby....nudne. Nie byłoby problemów, które są u każdego. Bo wszyscy by chodzili z głupim uśmiechem na twarzy, o który teraz mi ciężko. Dzięki życie-miłość mnie rozwaliła.
Okey-dzwonie. Pierwszy sygnał-nic. Drugi...odebrała..
-Eee...Hej Rose...-ciężko było mi zacząć
-Marc..tęskniłam...-westchnęła cicho
-Tęskniłaś? Za mną? Niesamowite...ale przejdźmy do rzeczy...18...przyjadę po ciebie. Bądź gotowa. Dozobaczenia.- rozłączyłem się. Nie chciałem jej słuchac...

*godzina 18*

Ile ona się szykuję? Halo, przecież to tylko ja! Przeciętny dupek. O dobra-wychodzi. Jaka ona jest piękna.. No co mogę powiedzieć? Jest idealna...Poczekam na nią w samochodzie..co ja będę się męczył?
Otworzyła drzwi samochodu, delikatnie wsiadając. Nawet się nie odezwała. Postanowiłam zrobić tak samo. Nawet się nie przywitałem. Odpaliłem silnik samochodu i ruszyłem. Wiem gdzie ją zabiore,klub. Wiem że lubi tam bywać.. Nie wiem czy będzie to dobre miejsce..ale warto spróbowac..
Kiedy podjechałem pod klub. Widziałem zdziwienie w jej oczach, ale nadal siedziała cicho.
-Idziemy?-spytałem, na co dziewczyna kiwnęła tylko głową
Wyszliśmy z samochodu. Od razu kierując się do drzwi klubu. Będąc przy nich, ani chwile się nie zastanawialiśmy, pewnie weszliśmy do środka. Jak zwykle klub zapełniony był setką osób. Genialna muzyka. Lejący się strumieniami alkohol. Poszliśmy do stałego stolika. Na szczęście nie było Sergi'ego, czy Nicole. I dobrze. Usiadłem na przeciwko niej. Barmana poprosiłem o dwa drinki. Cisza. Nie wiedziałem co mówić.
-To powiesz mi jak było?-zacząłem niepewnie
-Po co? Niech wystarczy ci świadomość że tak przespałam się z nim, ale to nic nie znaczy.-dziewczyna wzięła łyk drinka
-Nic nie znaczy?-lekko się zdziwiłem
-Bo mi na nim nie zależy. Na tobie, durniu. Kocham cię.- nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem
-Tobie zależy na mnie?- Rose chyba nie wiedziała co mówić, wstała, podeszła do mnie, pocałowała. Całowała tak delikatnie..podobało mi się.
-Rose...- oderwałem się na chwile od dziewczyny
-Tak, Marc?-
-W takim razie...zechcesz być moją dziewczyną?- dziewczyna przez chwile stała jak zamurowana. Zdałem sobie sprawe że może za wcześnie z tym wyskoczyłem...
-Możemy spróbować..ale..nic nie obiecuję skarbie.- po raz kolejny dziewczyna złączyła nasze usta, zabierając mnie na parkiet. Nie mogłem uwierzyć w to-że jest tylko i wyłacznie moja. Boję się co prawda, ale chce spróbować..tak..
ROSE POV:
Czy ja właśnie, oficjalnie, zostałam dziewczyną Marca? Nie wiem czy skakać z radości. Czy zacząc ryczec, bo od tej calej milosci rzygac sie chce. Dobra, jak bedzie dobrze, to bedziemy ze soba. Jak nie bedzie się układać, jak najszybciej z nim zerwe. I tyle. Prosta matematyka..
SERGI POV:
Kolejna randka z Thorie...czuję że znalazłem tą jedyną. Mam nadzieję, że po kilku dniach, spokojnie będe mógł spytać się jej o związek..o nas..Narazie tylko przyjaciele. Co potem z tego wyjdzie? Nie wiem..
Właśnie ją zauważyłem, jest prześliczna.


Bez zastanowienia podeszłem. Wkońcu, to nasz wieczór.
-Witaj Thorie.-przywitałem prześliczną brunetkę.
-Czeeść Sergi. Wybacz, zagdałam się ze znajomymi, i jakoś zapomniałam, że właściwie czekam tu za tobą.-ciepło się uśmiechnęła.
-Nic się nie stało. Chodźmy- dziewczyna stanęła koło mnie, i ruszyliśmy przed siebie. Kierunek-park.
-Co dzisiaj ciekawego robiłaś?-zaczęłem rozmowe
-Dzisiaj? Nic..Siedziałam na kanapie, oglądałam telewizje, póki ty nie zadzwoniłeś. Rose siedziała zamknięta w pokoju, a potem gdzieś wyszła. Chciałabym żeby powróciła znowu do grania w piłkę...ale jej nie da się nic na siłe wmówić...a bardzo bym chciała. Mi tez tego brakuje.-chyba się pogubiłem..
-Czekaj..czekaj...tez grasz w piłkę? Pamiętam jak mówiłaś mi o niej, o tym wszystkim...ale nie wiedziałem ze ty tez.-lekko się zdziwiłem, ale w sumie, podobało mi się to.
-Jestem bramkarką.- niesamowite!
-Dlaczego nie mówiłaś?Kobieto! Jutro zabieram cię na trening dziewczyn. Jak dobrze się sprawisz, w co nie wątpię, jestem pewny, że znajdze się dla ciebie miejsce w drużynie.- Thorie stała chwile, nie wiedziała co powiedzieć, nagle zaczęła płakać, tak po prostu.
-Dlaczego płaczesz?-spytałem
-Bo nikt nigdy jeszcze nie sprawił, żebym była tak szczęśliwa jak teraz. Jesteś najwspanialszą osobą Sergi!-

*godzina 22*
MUZYKA!!! :)))
THORIE POV:
-Dziękuję że odprowadziłeś mnie pod dom. Dziękuję też za mile spędzony wieczór Sergi. Dobranoc- dałam hiszpanowi jeszcze buziaka w pulik. I weszłam do domu. O dziwo, Rose była w domu. Ale nie była sama...oglądała telewizje wraz z Marciem.
-Cześć Rose. Musze ci coś powiedziec.- usiadłam, na krześle obok kanapy. Rose spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem. Nie rozumiem o co jej chodzi.
-No to gadaj- rzuciła obojętnie
-Mówiłam ci o Sergim pamiętasz? Jutro idę z nim na trening dziewczyn, jeśli się spiszę, powiedział ze napewno znajdzie się dla mnie miejsce! Nawet nie wiesz jak się cieszę!-bo jej wyrazie twarzy, dalo sie wywnioskowac jedno..nie interesowalo ja to..
-Chwila...to ty jesteś tą nowa koleżaneczką Sergiego? Tak właściwie...ee...moze idźcie razem na ten trening?-wtrącił się Marc.
Jednak nie do końca to co powiedział, wywołało zadowolenie na twarzy Rose, bo od razu..pospiesznie wyszła...
ROSE POV:
Muszę iść przewiterzyć się na balkon. Bo naprawdę nie wyrobie. Czy ludzie kiedyś rozumieją, że piłka dla mnie jest przeszłością? Nie chce o tym rozmawiać. A każdy będzie wciskał mi to na siłe. Śmieszne.
Po chwili na balkonie pojawił się Marc..super..
-Przepraszam..nie chciał...-nie pozowliłam mu dokończyć
-MARC, ZROZUM ŻE NIGDY NIE BĘDE DLA CIEBIE IDEALNĄ PEREŁKĄ. MAM SWOJE MINUSY ROZUMIESZ?! NIE CHCE ROZMAWIAC NA TEMAT TEGO CO BYŁO. I MAM NADZIEJĘ ŻE JUŻ NIGDY TO NIE WKROCZY W MOJE ZYCIE!-wybuchłam
-Dobrze. Kocham cię..ale..Rose...widziałem jak grasz...-
-SKOŃCZ. PROSZĘ, SKOŃCZ!-nie dało się obejść bez krzyku. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam kompletnie co się stało. W jednej chwili łzy, zaczęły spływać jak opętane. Marc podszedł do mnie i przytulił. Dobrze że nie kłócił się ze mną na temat, tej obsranej piłki.



----------------------------------------------------------------------------------
Hej moi kochani! Mam nadzieję że rozdział się podoba...10 rozdział! PIERWSZA DWU CYFROWA LICZBA. NO WOW. HEHE ♥
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, ALE JAK ZWYKLE BĘDE JE PEWNIE POPRAWIAĆ JUTRO. KOCHAM WAS, DOBRANOC :3 <3

sobota, 26 lipca 2014

09 rozdział; life?fuck life!

muzyka
4:30 nie mogę spać,ciągle płacze.Wszystko się sypnęło.Co ja mam zrobić?Napisałam do niego z setki sms'ów.Dzwoniłam.Prosiłam o spotkanie.On nic.Zero.Jakby go w ogóle nie było.Gdybym wcześniej myslała,wszystko było by teraz dobrze.JAK DO CHOLERY MOGŁAM PRZESPAĆ SIĘ Z RAMOS'EM?!
Jestem idiotką.
Jestem.
Nie mogę przez to spać.Ciągle o nim myślę.Mam ochotę się poddać.Przestać żyć,a to dlatego że cholernie go kocham,a tak bardzo go zraniłam..Jak mogłam zrobić mu taką dziurę w sercu?Teraz napewno mi nie wybaczy.Jestem pewna że nawet nie uwierzy w moje szczere 'Kocham cię'.Naprawdę mi na nim zależy,ale..ja boję się związku..ja nie potrafie być z kimś tak na serio.Jak mówiłam,chcę się bawić.Więc co mam mu powiedzieć? Mam go przeprosić,powiedzieć że kocham ale nie jestem gotowa na związek?Nie..może nawet dałabym radę z nim być..już się gubię...Chyba naprawdę jestem w nim mega zakochana,bo na widok go z inną dziewczyną rozsadza mnie w środku.Czyli..jestem zazdrosna.No tak.
Chce by znowu ze mną normalnie rozmawiał.Chce...chcieć to ja sobie mogę..Jak on to powiedział..chwila..hm..'Nie chcę się znać,okey?' te słowa bolały i nadal bolą,nie wiem czy mówił serio..ale możliwe..że tak..Jeśli czegoś nie zrobię,nie spróbuję tego jakoś odkręcić,to...to ja sama nie wiem co zrobie..
Dość wszystkiego.
Spróbuję zasnąć...

THORIE POV:
Jestem teraz taka szczęśliwa.Poznałam kogoś,tak poznałam.
Sergi.Sergi Roberto.Wczoraj na mieście,tak jakby na niego 'wpadłam',ale przypadki są fajne.Przeprosiłam go,a on wtedy tylko się zaśmiał i powiedział że nic się nie stało.Spieszył się,ale zdążył mnie jeszcze zaprosić na kolację.Miły z niego gość.W dodatku jest piłkarzem,FC BARCELONY!Jestem w szoku,że poznałam kogoś takiego.Nasza kolacja trwała dość długo,i nie powiem że wspaniale się przy nim czułam.Jest miły,inny,zupełnie inny niż większość facetów.I jest wolny.Bo jak sam powiedział : ,,Miłość przychodzi z czasem,nie szukam jej na siłeChcę dziewczyny która pokocha mnie naprawdę.Nie za wygląd''.Tak jak ja nie jest fanatykiem imprez.Ah...dowiedziałam się jeszcze że ten fagas z którym spotyka się z Rose jest jego przyjacielem.Matko.
Ale mniejsza o niego.Ważne że mam numer Sergi'ego i spotykam się z nim jutro.Ciekawe co robi Rose.Ja nadal siedzę w kawiarni i piję kawę,ona pewnie natomiast,znowu jest na imprezie..albo nie wiem..jest z jakimś typkiem.Szkoda mi trochę tego Marc'a czy jaki mu tam,bo Sergi powiedział że ona mu się serio podoba,a znając ją...
Nie wnikam w jej miłość,to jaką decyzje podejmie nie zalezy odemnie.


NICOLE POV:
Jak Rose mogła wyrządzić taką krzywdę Marc'owi?! A ja myślałam że to on ją zrani!
Piłkarz siedzi teraz u mnie,płacze,jest załamany.Co ja mam mu powiedzieć?Że wszystko będzie dobrze?
On nigdy nie miał szczęścia do takich lasek które mu się 'serio podobały',teraz wyszło.Rose to zdzira.
-Nie przejmuj się nią,nie jest warta twoich łez...-już nie wiem jak go pocieszyć,powiedziałam mu wiele..naprawdę..
-Ale ja ją kocham,rozumiesz?K O C H A M.Pisała do mnie chyba z setki razy że przeprasza..że chce porozmawiać..dzwoniła też..145 nieodebranych połączeń.-o tym nie wspomniał..
-To może odbierz? Może faktycznie musicie porozmawiać? Może do niczego takiego nie zaszło pomiędzy nią a Ramos'em?-sama nie wiem co sądzić już o Rose,jest jakaś dziwna.
-Jestem pewien że do czegoś pomiędzy nimi zaszło.Mam z nią porozmawiać?Oszalałaś?-
-Nie oszalałam! Marc weź się w garść! Powinniście sobie wszystko wyjaśnić,ty zamiast tego wolisz płakać po kątach jak głupi!I mówiłeś że co że nie chcesz jej znać,tak?Bezsensu,Nawet z nią nie porozmawiałeś!-racja..trochę na niego nakrzyczałam..ale prawda jest taka,że on nie wie jak było,może po prostu Ramos nie miał gdzie nocować?Różne są przypadki.Nie żebym broniła Rose,ale Marc bardzo dramatyzuje,tak jakby on wcale nigdy w życiu nie zranił żadnej dziewczyny.
-Dobra,porozmawiam z nią!-wykrzyczał i poszedł.
Kocham Marc'a-jak brata.Jest dla mnie ważny.Ale denerwuje mnie czasem jego zachowanie.Nie zna faktów i od razu się poddaje.Mam dość życia.
Chociaż nie powiem że nie poczułam się lekko zazdrosna kiedy dowiedziałam się że Ramos przespał się z Rose,nie zazdrosna o Rose,tylko o Ramos'a,coś mnie do niego ciągnie,tylko jeszcze nie wiem co.Może coś z tego wyjdzie?Sama nie wiem.
Nie myślę o miłości.
MARC POV:
Kocham Rose,bardzo.I chyba Nicole ma rację,powinienem z nią porozmawiać.I tak zrobię.Zrobię to jutro,i wszystko sobie z nią wyjaśnie.Zależy mi na niej,Chce żeby była moja.
,,Chcę żeby była szczęśliwa..ale ze mną''
Nie pozwolę żeby jakiś durny Ramos,mi ja odebrał.Nawet jeśli z nim spała,i nie wiadomo co innego robiła.Będę o nią walczył.A ten idiota może mnie w dupe pocałować.
Z Nicole świetna przyjaciółka.
Ciekawe co u Sergi'ego.Dawno z nim nie rozmawiałem.Czas się spotkać.Może sobie kogoś znalazł?Na treningu,był mega tajemniczy.No ale nic.
Przestanę tak przeżywać,i wezmę się w garść.Jestem słaby jeśli płaczę przez dziewczynę..dobra..poniosło mnie..ale w uj jestem zazdrosny!Nie wiedziałem co zrobić.No.Dobra koniec użalania się nad sobą.Jeszcze tylko parę metrów i dom.Położę się spać,trochę się ogarnę,a jutro z nią porozmawiam.Boję się trochę tego co mi powie.Ale te wszystkie sms'y...
''Przepraszam!''
''Tęsknie Marc..odpisz..spotkajmy się proszę!''
''Ramos i ja,to inna bajka,nie chce z nim być!!'
''Marc proszę odpisz!''
''Porozmawiajmy!!''
''Martwię się!''
''Jesteś dla mnie ważny...zrozum,ty,nie Ramos!'' 
I setki innych podobnych,ale tego wszystkiego dowiem się jutro.


---------------------------------------------------
Przepraszam za długą nieobecność.Mam nadzieję że wybaczycie mi.No to mamy 9 rozdział.Lubię wcielać się w rolę Rose.Tylko dzisiaj było jej trochę mniej,zauważyliście? :)
Każdego po trochu,oprócz Sergi'ego.Do niego dojdziemy w następny.
Dozobaczenia.! :)
CZYTASZ? KOMENTUJESZ!
PS. PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY,ALE JUŻ MI SIĘ NIE CHCIAŁO CZYTAĆ...:( 

niedziela, 6 lipca 2014

08 rozdział ; life isn't simple

-Nie wiesz czy jest jeszcze na ciebie zła,ale chcesz z nią porozmawiać?-cicho zaśmiał się Marc,lekko się uśmiechając,był uroczy
-Dobra..nie czepiaj się tylko chodź mnie odprowadzić.-moje konciki ust również uniosły się ku górze
-Już?Tu jest tak pięknie..no i..nie bardzo mogę cię odprowadzić..jestem umówiony na 16 na spotkanie i nie zdążyłbym...-
-Czyli masz czas na zostanie tu,ale nie masz czasu by mnie odprowadzić?-kompletnie nic nie rozumiałam
-Spotkanie odbędzię się tam,w tamtej kawiarence-pokazał na mały dość skromny budyneczek na końcu plaży
-Dlatego lepiej jest mi cię nie odprowadzić..wiem to lekko chamskie..prze..-przerwałam mu 'jego jakże żenującą wypowiedź'
-Rozumiem.Dobrze.Nic się nie stało.-stałam na przeciw Marc'a,hiszpański piłkarz zaczął się do mnie lekko przybliżać,jego usta a moje dzieliły milmietry,nieśmiale musnął moje usta,jednak..nie do końca jeszcze tego chciałam
-Nie Marc.Nie.-zrobiłam krok w tył
-Przepraszam..po prostu..-
-Dobrze,dobrze,nic się nie stało.-sztucznie się uśmiechnęłam

                                                                          ***

Nie powiem ze nie czuję czegoś do Marc'a..czegoś głębszego..ale..nie wiem sama czego chce.Pragnę rozrywki.Nie chce chłopaka.Nie chce teraz kogoś mieć.Chce czuć się jak w Polsce.Wódka-imprezy-chłopak na jedną noc.To było życie.


Przez Thorie,tu w Barcelonie muszę się ograniczać i to nie jest fajne.Wiem że ona nie jest taka jak ja.Ona jest mega poukładana.Wszystko musi być idealnie.Kocham ją jak siostre,ale potrafi mega wkurwić,a nie powiem kiedy ja się zdenerwuje,bywa nieciekawie.Więc wychodzi na to że nie mam zamiaru być z Marc'iem.Wchodząc do domu,zastałam Thorie siedzącą na kanapie,kiedy mnie zobaczyła pospiesznie wstała.
-Przepraszam..-wysyczała..
-Za co?Za to że nigdy nie uda ci się mnie zmienić?Nie przepraszaj,nie masz za co.-czyli chyba jesteśmy pogodzone..szybko poszło.
-Czyli jest ok?-spytała unosząc brew
-Tak.Chcesz poznać Marc'a? I żeby było że ci mówię idę na imprezę wieczorem,a ty nie masz być zła.-widziałam lekkie wkurwienie na jej twarzy,jednak po chwili znowu wyglądała na normalną Thorie
-Nie,nie musze go znać..Eee...okey idź..ja idę się przejść.-wyminęła mnie i wyszła z domu.
Czyżby była wkurzona za moje postępowanie?Cóż ma pecha.Wali mnie już wszystko.Chce się bawić,chce się śmiać,tańczyć i po prostu to wszystko.Życie jest jedno i nie będę go marnować na miłość.O tak,dokładnie.Okey,idźmy przygotwać się na impreze.Pierw łazienka.Pięknie ułożony kok gotowy.A teraz ciuchy.Najlepiej coś luźnego.Ubrałam się więc w to.Praktycznie gotowa już do wyjścia,wzięłam do ręki klucze i wyszłam z domu.Pójdę tam gdzie byłam z Marc'iem.Tam jest naprawdę zajebiście.Już wchodząc do budynków przy wejściu było widać lejący się strumieniami alkohol.Idealnie pasująca muzyka.Cudownie.Kocham te klimaty.Weszłam w tłum i zaczęłam tańczyć.Po chwili ktoś zaciągnął mnie na bok.Nicole.
-Siema,młoda-przywitała się brunetka


-Marc już cię rzucił?-spytała pospiesznie
-Nie.Nawet z nim nie jestem i nie chcę z nim być.-Nicole wyglądała na lekko zdziwioną
-To..to on ci się nie podoba?Bo jak widać ty mu cholernie.-śmieszne Nicole,naprawdę,ale ja się mu nie podobam.
-Dobra skończ ten temat.Idę się przejść gdzieś po klubie.Nie szukaj mnie.-po prostu od niej odeszłam.Jeśli miałam wysłuchiwać znowu że ''Marc i ja'',to wolałam sobie pójść.Zauważyłam siedzącego Ramosa przy barze.Podeszłam więc do piłkarza,lekko się uśmiechając,usiadłam na krześle koło niego,był przygnębiony.
-Nie wierzę jak mogłem tak niszczyć życie Marc'owi.. dupek ze mnie..-zaczął
-Po prostu uwierzyłeś tej której myślałeś że możesz ufać.Zapomnij o tym co było.Olej miłość.Chodź tańczyć.-pociągnęłam go za rękę i wzięłam go na parkiet.Tańczyliśmy.Było niesamowicie.Piłkarz trzymał się mnie dość blisko.Chyba podobało mu się to jak tańczyłam,było widać w jego oczach zadowolenie.Wypiliśmy razem kilka drinków.Spędziłam z nim cały wieczór.Po czym Ramos odprowadził mnie do domu.Kiedy się żegnaliśmy tak jakby..on..mnie..pocałował,robił to tak delikatnie i przyjemnie..Wiedziałam że Thorie nie ma w domu bo napisała mi sms'a że nie wróci na noc.Więc..zaprosiłam Ramosa do środka.Łyknęliśmy jeszcze kilka drinków,przy głośnej muzyce.Sergio pociągnął mnie do góry.Muzyka brzmiała na cały dom.Weszliśmy do mojej sypialni.Rzucił mnie na łóżko.Po czym zaczął mnie całować.Moja szyja została obdarowana mega przyjemnymi pocałunkami.Ściągnął moją koszulkę.Po chwili,w sumie została na nas tylko bielizna.Ramos powoli chwycił zapięcie mojego stanika i starannie go rozpiął.Był mega zadowolony.Podobało mu się to wszystko co robiliśmy.Tylko ja..czułam się trochę dziwnie...

                                                                 ***

Otworzyłam lekko oczy i zauważyłam że ktoś koło mnie leży,podniosłam się lekko,zauważyłam Ramosa i w jednej chwili przypomniało mi się wszystko..Spędziłam z nim noc..Wstałam z łóżka,ubrałam na siebie jakieś ciuchy,zostawiając śpiącego Ramos'a,i cicho zeszłam na dół..a na dole..na dole był Marc..
-Widziałem.Byłem na górze.-po jego poliku spłynęła łza
-Kto cię wpuścił?-
-Thorie..ale już poszła.Wytłumaczysz mi co ty do cholery robiłaś w jednym łóżku z Ramos'em?-hiszpan wstał z kanapy
-Co ciebie to interesuje?! Moje życie!-
-Wiesz czemu mnie to interesuje?Bo jestem w chuj zazdrosny.Po do cholery jasnej kocham cię jak idiota.Nie widzisz tego?Nie widzisz że mi zależy?-płakał..Nicole miała racje..
-Marc..ja..ja..przepraszam..-kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć,było mi źle..
-Nie chce cię znać,okey?-ruszył do drzwi,oworzył je i z hukiem wyszedł.Zaczęłam płakać.Sama nie wiem dlaczego.Może jednak..moze ja też go kocham?Moje życie jest teraz w wielkiej rozsypce..kompletnej..Marc..Marc..Marc..jestem pewna że go kocham..dlaczego do cholery uświadomiłam sobie to teraz?!Jestem totalną idiotką!Do salonu wszedł Ramos.Jeszcze go brakuje..Oh..
-WYJDŹ Z MOJEGO DOMU!-wykrzyczałam
-Co się stało?-spytał stanowczo,chcąc otrzymać odpowiedź
-WYJDŹ!-zrobił tak jak chciałam,wyszedł.

,,A teraz zastanawiasz się co złego zrobiłaś,
wszystko traci sens,
twoje życie blaknie,
jeden problem sprawia że słabniesz..'' 


Nie wiem sama jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu.Jest mi z tym wszystkim źle.Jak głupia przespałam się z Ramos'em,dlaczego teraz uświadamiam sobie że wolałabym w tamtym momencie Marc'a?Idiotka ze mnie.Idiotka.

,,Współczuję ludzią którzy ze mną wytrzymują,
ja sama ze soba nie wytrzymuje,
nie rozumiem więc ich..'' 



------------------------------------------------------------
Wiem że rozdział beznadziejny.Jednak chyba ważne że jest! ;)
BLA BLA BLA
CZYTASZ-KOMENTUJESZ

niedziela, 25 maja 2014

07 rozdział; old friend

                                                                 włącz.
ROSE POV:
-Ile ty się szykujesz,o kobieto.-powiedział znudzony czekaniem Marc.
-Muszę dobrze wyglądać przed twoimi 'kolegami'.- cicho się zaśmiałam,na co Marc westchnął.
-Chyba jestem gotowa.- dodałam, Marc otworzył przede mną drzwi,wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do jego czarnego lamborghini.Wsiedliśmy do samochodu,po czym ruszyliśmy.Z mojego domu do Camp Nou,wcale nie jest tak daleko,chętnie tam pojadę,w końcu tam poznałam się z Marc'iem.No tak.Nie minęło zaledwie 5 minut,a my już byliśmy na miejscu.Marc zabrał mnie do środka,tego cudownego stadioniu.Kazał usiąść na ławce rezerwowych,i obserwować ich trening.Muszę przyznać że atmosfere mają niesamowitą.Po chwili zauważyłam że podchodzi do mnie jakiś chłopak,bo nie wiem czy piłkarz,nie trenował z Barceloną.Co prawda jakoś go kojarze..ale..
-Cześć,jestem Sergio,Sergio Ramos.-kurde! Wiedziałam ze go znam.Ale..co on tu robi? Boże..jaki on jest przystojny.
-Eee..ten..ja..Rose,Rose Palvin.-ciepło się uśmiechnęłam
MARC POV:
Może mi ktoś powiedzieć co tu robi ten największy idiota w całym wszechświecie?Czemu on do cholery ma jeszcze czelność tu przychodzi? Ramos,cały Ramos.Jeszcze podszedł do Rose,i bezczelnie ją podrywa,dobrze wiem że on chce się zemścić,za coś do było cholernie dawno.Jak mogłem przyjaźnić się z takim durniem.Muszę do niego podejść,no muszę.Przestałem na chwile,biegać z resztą drużyny,i opanowany poszedłem do Rose i Ramos'a.
-Po co tu przyszedłeś?-lekko zdenerwowany,podniosłem stanowczo głos
-Ej,ej,tylko spokojnie.Mam z tobą do pogadania.Pozatym masz fajną koleżaneczkę.-Ramos,puścił oczko do Rose,jej oczy błysnęły zadowoleniem.Nie wierzę.Czemu on tak działa na wszystkie dziewczyny.Nie pozwole mu na odebranie mi Rose.Nigdy.Pociągnąłem Ramosa za koszulke,i odciągnąłem na bok.
-Czego do cholery chcesz?-niech on już w końcu powie bo nie wyrobie.
-Izabel..ona..ona wróciła..do Barcelony..-zauważyłem smutek w oczach Ramos'a..Boże.Czemu ta dziwka wróciła.
-Chcę żebyś..spotkał się z nią.Dowiedział się,czy ma kogoś..takie tam..-chyba sobie jaja ze mnie robi
-Po tym wszystkim,karzesz mi jeszcze z nią rozmawiać?Jestem godny podziwu.A tak serio.Nie,nie porozmawiam z nią.-zdziwienie Ramosa,na moją odpowiedź,było ogromne
-Odebrałeś mi ją!Ona była moja rozumiesz!A ty tak po prostu ją sobie wziełeś,jeszcze do tego się przyjaźniliśmy!-Ramos się zdenerował,super.
-Czy do ciebie nigdy nie dotrze,że to ona na mnie poleciała?! Nie odebrałbym ci nigdy dziewczyny! I tak się już na mnie odegrałeś,zabrałeś mi Kate,skłóciłeś mnie z Nicole,i teraz podrywasz Rose.Cały czas się mścisz,a ja nic nie zrobiłem!-nie potrzebnie chyba to wszystko powiedziałem..
-Daj sobie spokój co.Te twoje wymówki są nudne.-Ramos,głęboko westchnął,obszedł mnie dookoła i podszedł do Rose.Boże.Bo nie wyrobie.
RAMOS POV:

Nie chcę go już słuchać.Denerwuje mnie i tyle.Trzeba się wziąść za tą Rose,niech chłopak cierpi.
-Chcesz się przejść?-spytałem unosząc brew,na co dziewczyna się uśmiechnęła
-Tak..-no i pięknie.Zabiore ją na plaże,i zaczaruje swoim urokiem,na następny dzień dziewczyna będzie tak zakochana we mnie,że Marc będzie płakał z nieszczęścia.
ROSE POV:
Przystojny,uroczy uśmiech,miły i zabawny,prawie jak Marc,chociaż może jednak nie.Jest coś w nich,co ich różni.
Szliśmy w ciszy.Nie mamy chyba za bardzo tematów do rozmowy.Szedł z rękoma z kieszeni,wyglądał bardzo męsko i dojrzale.Nasza podróż wciąż trwała.Nogi mi już siadają.
-Kiedy będziemy na miejscu?-spytałam,Ramos spojrzał w moją strone
-Nogi mi opadają.-za nim się nie obejrzałam piłkarz wziął mnie na barana,niezły ubaw,Marc by tak nie zrobił.Po chwili znaleźliśmy się na plaży,w sumie.Było pusto,Ramos zaczął biegać ze mną po piasku,ja jak głupia bałam się ze zaraz z niego spadne.Kazał mi zejść.Zeszłam.Zaciągnął mnie do wody,i zaczął mnie chlapać,właśnie wypowiedział wojne.Byliśmy cali mokrzy.Moje włosy,najbardziej ucierpiały,ale nie wspomnę już o koszulce Ramosa,którą po chwili ściągnął.Boże,jaką on ma klate!
-Świetnie się bawiłam.-uśmiechnęłam się szczerze do hiszpana
-Ja też.Uwierz.-jego konciki ust również się uniosły.
-O co poszło ci z Marc'iem?Wiem..nie powinnam pytać..-piłkarz głęboko westchnął
-Kiedyś się przyjaźniliśmy.Bo raczej,uchodzimy za ten sam charakter.Na jednej z imprez,poznałem dziewczyne.Byłem z nią miesiąc,i marzyłem by być z nią jeszcze dłużej.Marc mi ją odbił,nigdy mu tego nie wybacze.A teraz..ona wróciła do Barcelony.-
-Nie mogę w to uwierzyć..Marc to podła świnia!-nie wiedziałam że z Bartry taki dupek.Matko.Muszę z nim pogadać.
MARC POV:
Boże gdzie jest ta obsrana Izabel,muszę z nią natychmiast pogadać,mam tego wszystkiego już dosyć.Jeszcze Ramos zabrał dzisiaj Rose z mojego treningu,super.O księżna pani w końcu idzie.
-Mów co to za sprawa,cudowny mój ty.-liczyłem na to że już da mi spokój,chyba sie myliłem.
-Po pierwsze nie jestem twój.Po drugie,możesz w końcu powiedzieć Ramos'owi jak było naprawdę?!On zabiera mi wszystko.Rozumiesz?A ty masz to kompletnie w dupie,to było rok temu,ale jak widzisz on nadal pamięta a ja mam dość jego gierek i tego że mi nie wierzy.Przyjeżdzasz sobie teraz nagle,wracasz,i czego oczekujesz?Pogódź się z tym że nie jesteś w moim typie,i nigdy z tobą nie będę.Masz pogadać z Ramos'em.-racja trochę mnie poniosło,trochę..może troche to mało powiedziane.
-Dobrze,pogadam z nim.-Boże czy ja dobrze słysze?Izabel z nim pogada!
-Dziękuję.-poczułem ulgę,Izabel uśmiechnęła się do mnie i poszła.Nie wierzę.Udało się.Mogę już chyba być spokojny.Dobrze wiem gdzie Ramos zabrał Rose,teraz tylko tam się udać..
*10 minut później*
Okey.Jestem na miejscu.Widzę go,widzę ją.Matko ale na tej plaży pusto.Ramos jest bez koszulki,są mokrzy.Boże..
-Cze..Cześć.-oby dwaj się wystraszyli,szybko się w moją stronę odwrócili,ku mojemu zdziwieniu Rose nerwowo wstała.
-Jak mogłeś mu odebrać dziewczyne?! Ty dupku!-dostałem z plaskacza w twarz,no nieźle co za akcja.Oby Izabel się tu zaraz pojawiła.Za nim tu się pojawiłem wysłałem jej sms'a że ma tu przyjechać.
-Rose Boże to nie twoja sprawa.-zauważyłem śmiejącego się Ramosa,po chwili jakby totalnie się ocknął,szybko wstał i poprawił włosy,Izabel przyszła.
-Izabel...-wyjąkał zdziwiony Ramos.
-Tak Sergio,to ja Izabel.To przezemnie wasza przyjaźń się rozpadła.To nie Marc do mnie zarywał,i Marc wcale nie chciał tobie,mnie odbić.To mi się spodobał,ale kiedy Batra uświadomił mi że nic z tego nie będzie wyjechałam,a ty przez ten cały czas winiłeś go.On nic nie zrobił.-Ramos stał jak zamurowany,Izabel wyjąkała tylko ciche 'przepraszam' i zniknęła.Ramos miał opuszoną głowe w dół,chyba płakał.
-Marc..ja..ja..przepraszam,za to wszystko co zrobiłem...-pokiwałem głową do piłkarza Madryt'u że jest okey,po czym,tak samo jak Izabel,poszedł,zniknął,w mgnieniu oka go nie było.Stałem naprzeciwko Rose,kompletnie nie wiedząc co powiedzieć,ona chyba również nie wiedziała..
-Wybacz że uwierzyłam mu..Nie wiedziałam jaka jest prawda.-pierwsza odezwała się Rose
-Nic się nie stało nie masz się o co martwić.-posłałem jej ciepły uśmiech,co odwzajemniła.
ROSE POV:
Nie mogę uwierzyć w to że tak się dałam.Wydaje mi się że Ramos specjalnie to zrobił,w sensie..specjalnie do mnie zarywał,by zrobić na złość Marc'owi..co prawda nie wiem,czy mu na mnie zależy.No ale..ja też w sumie nie wiem co czuje do Marc'a.To dziwne.Jak go widze,mam największą ochotę go mocno przytulić,i to dziwne uczucie w brzuchu..Znam go za krótko by powiedziec że się zakochałam.Niezła cisza.Żadne z nas nie ma zamiaru już nic powiedzieć,czy co? To wszystko przerwał mój telefon,na wyświetlaczu 'Thorie',dobra,odbiorę.
-Gdzie jesteś?Musimy pogadać.-a 'cześć' to gdzie? zero kultury.
-Z Marc'iem na plaży,niedługo będę w domu.-rozłaczyłam się,powinno wystarczyć jej to że niedługo będę.
Marc chyba się zdziwił,ale czym?
-Nie jesteś z nią pokłócona?-spytał
-Jestem..chyba..-
------------------------------------------------------------------------
DAAAAAAA BUM! NO I KONIEC ROZDZIAŁU.CHCIAŁAM PISAĆ DŁUŻSZY,ALE STWIERDZIŁAM ŻE POTEM PRZEZ KOLEJNY MIESIĄC BĘDE SIĘ ZASTANAWIAŁA NAD KOLEJNYM ROZDZIAŁEM.PODOBA MI SIĘ OGÓŁEM TEN ROZDZIAŁ.ZA WSZELKIE BŁĘDY PRZEPRASZAM.
GRATULACJE DLA REAL'U,ZA WCZORAJ. :))
SZKODA MI BYŁO DAVID'A V. RACZEJ JAK WIĘKSZOŚCI KIBICÓW BARCELONY.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ
MIŁEGO DNIA,DO NASTEPNEGO! :))) ♥ ♥ ♥

sobota, 19 kwietnia 2014

06 rozdział ; 'me and my thoughts'

ROSE POV :
Obudził mnie dzwonek do drzwi.Oczywiście,Thorie nie ma,więc ona nie otworzy.Eh..Powolnym ruchem wstałam z niewygodnej kanapny,ogarnęłam trochę włosy i szybko popędziłam do drzwi.Otworzyłam więc drzwi,a w nich zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha,Dawida.Od razu rzuciałam się blondynowi na szyję i mocno go wyściskałam.
-Nie widzieliśmy się tylko 3 dni a ty tak mnie witasz.-uśmiechnął się blondyn
-No bo..potrzebuję cię..to znaczy muszę ci coś powiedzieć..-kazałam Dawidowi wejść do środka i czuć się jak u siebie.Zrobiłam nam herbatę przy czym usiadłam naprzeciw niego.
-A więc co się takiego stało?-spytał zmartwiony chłopak,opowiedziałam mu więc całą historię z wczoraj.Zwierzyłam się jak nikomu .Pod koniec rozpłakałam się jak dziecko.Dawid przykucnął przy mnie i nieśmiale przytulił.
-Dziękuję..że mnie wysłuchałeś..- wyjąkałam przez płacz
-Zawsze możesz na mnie liczyć.-Dawid posłał mi przyjacielski uśmiech,nie zwarzając na sytułacje,Dawid przybliżył się do mnie tak że jego usta dzieliły milimetry od moich,spojrzął mi w oczy i delikatnie musnął moje usta,potem zrobił to ponownie,aż zagłębił pocałunek,całował agresywanie,tak jak lubiłam.Chodź w głębi duszy wiem że robię źle,podoba mi się to.Wszystko się zepsuło gdy nagle do domu weszła...Thorie.Dawid szybko odszeł od mnie.Stanął na nogach i poprawił koszule.Thorie była w szoku.
-Eee..cze..cześć Thorie.-próbował załagodzić sytułacje Dawid
-Cześć?Co ty tu do cholery robisz?! I czemu całowałeś się z Rose?! -jej ton był stanowczy,głośny,widac było ze była wkurzona,może nawet wkurzona,to mało powiedziane..
-Co ciebie obchodzi z kim się całuję?I tak mnie nie chcesz..-przy ostatnich słowach,Dawid wyglądał jakby miał zaraz zacząć płakać,zrobiło mi się go żal..
-Daj mu spokój.-postanowiłam że w końcu się odezwę
Thorie nie zdąrzyła nic z siebie wykrztusić,bo po raz kolejny rozległ się dzwonek do drzwi.Thorie która była nabliżej nich,poszła otworzyć.Po chwili w pomieszczeniu znalazł się również Marc.Ucieszyłam się że go widzę,ale..
-Twój kolega przyszedł,a jak już tu jest,to powiedz mu Rose z kim się całowałaś.-Thorie ironicznie się do mnie uśmiechała,wiem o tym że ona robi mi to specjalnie,Marc wyszczerzył oczy,był zdziwiony.
-No,ee..z nim,ale naprawdę to nic nie znaczyło..- pokazałam ręką na Dawida,Marc posmutniał,Thorie w głębi duszy była dumna że wkońcu się na mnie odegrała.Podeszłam do Marc,złapałam go za nadgarstek i zaprowadziłam do pokoju mojego i Thorie.Zamknęłam drzwi tak by nikt nic nie usłyszał.
-Czy rozumiem że ten blondas jest twoim chłopakiem?-spytał ostatecznie Marc
-Nie.Mu podoba się Thorie..a ten pocałunek..uwierz mi,to nic nie znaczyło.Zresztą po co ja się tobie tłumacze.-
-Bo nie chcesz żebym odszedł?- Marc podniósł brew do góry tak,że aż mnie to rozśmieszyło
-Nie wiem,może.-odpowiedziałam usmiechnięta,może faktycznie boję się że on mnie zostawi?ale to nie możliwe,znam go dzień,moze nawet nie..
-Chciałbym..zaprosić cię na mój trening,poznasz chłopaków z drużyny,wiesz...-
-Bardzo chętnie.-Marc na moją odpowiedź uroczo się uśmiechnął,na co ja zachichotałam.Pożegnałam się z brunetem,ponieważ musiał jeszcze załatwić jakieś sprawy na mieście,a o 16 przyjedzie po mnie na ten jego 'trening'. No więc..zostaje sama.W sumie nie dokońca sama bo z dołu słychać kłótnie Dawida i Thorie,jednak w pokoju,jestem sama.Tylko ja i moje myśli.
'-Ja i tata musimy ci coś powiedzieć.-zaczęła niepewnie mama
-Rozwodzimy się.Po prostu.Zrozum,ale to nie znaczy ze cię nie kochamy,wiem ze to dla ciebie ciężkie.- po moich obu polikach spływały łzy.Kompletnie nie wiedziałam co zrobić.Pokiwałam tylko głową i wyszłam.Pobiegłam do pobliskiego parku i zapaliłam papierosa...' 

Znowu wróciły wspomnienia.Ten dzień kiedy mama uświadamia mi że to koniec ich małżeństwa.To był dokładnie pierwszy dzień,kiedy potem późnego wieczora poszłam na impreze,wciągałam narkotyki,alkohol lał się strumieniami.Tak pamiętam ten dzień..Tydzień po tym wszystkim,mój chłopak Maciej,który już pewnie dzisiaj o mnie nie pamięta,zerwał ze mną,kolejne okropne wspomnienie,przy którym chce mi się ryczeć.

'-Rose..nie mogę być kimś takim,jakim stałaś się ty..to koniec.- czy on ze mną zrywa? no nie,nie,nie... 
-Boże..dlaczego ty mi to robisz?! Zmienie się obiecuję.- już płakałam,już łzy leciały
-Nie zmienisz się już,to koniec.-Maciej odwrócił się i poszedł.Powiedział mi tylko 'to koniec'.Boże co za idiota.Mógł chociaz powiedzieć 'Przykro mi,tak musiało się stać.' a nie to zasrane 'koniec'. Wszystko się jebie,wszystko..' 

Te wspomnienia są okropne.Ciężkie.One po prostu bolą.Jedyne słowa jakie,były dość fajne,miłe,przyjemne,to słowa Thorie 'Zawsze z tobą będę bez względu na sytułącje.Bo przyjaźń to obietnica.I nic nie zmieni naszych stosunków.Pomogę ci wstać,bo wiem że u ciebie ciężko.Razem damy radę.' Thorie zawsze się o mnie troszczyła,była jak druga mama.Jak robiłam coś źle,dawałą mi karę,a jako karę była na mnie obrażona przez dwa dni.Pewnego dnia,już w sumie nie pamiętam daty.Thorie powiedziała że da mi spokój,że mogę chodzić na imprezy,ale mam się z nimi ograniczać,bo ona stwierdziła że to wszystko co dla mnie robi i tak jest bezsensu.Nawet byłyśmy w jakimś ośrodku,by pomagać ludzią uzależnionym.Trochę mi pomogli,ale na imprezy i tak chodziłam.Od pobytu w tym ośrodku,nie piłam dużo,nie paliłam dużo,z umiarem.Na imprezach też próbuję się ograniczać,ale z tym ciężko.Thorie chciała zrobić taką kopie jej ze mnie.Gdyby ona mogła,to ubierałaby mnie w sukienki,kazała się uczyć,nie pić,nie palić.Eh..Wolę być sobą.Bycie kimś innym jest beznadziejne.Zresztą nie rozumiem,jak można kogoś udawać?! A zresztą co mnie to obchodzi.Usłyszałam wibracje telefonu.Przyszedł sms.To od Marc'a.
Rozmowa przebiegła tak..
Jaki on kochany że się o mnie troszczy..To znaczy..Nie ważne..
THORIE POV :
-Boże Dawid zrozum,to nie ma sensu,ty i ja,równa się brak przyszłości.Zakapujesz w końcu?Nigdy,nie będziemy razem!- czy do tego człowieka trzeba mówić 142546 razy żeby zrozumiał?Jak sie założe nadal nie skumał i nadal będzie błagał o litość.
-Thorie..staram się już chyba rok..Czemu nie potrafisz tego docenić?-ma rację,stara się długo a ja nie potrafię tego docenić,ale jak można byc z kimś,nie kochając go?
-Proszę Dawid..daj spokój.-
-Dlaczego ty mnie tak ranisz?-po poliku Dawida popłynęła łza,eh..nie odpowiedziałam mu nic.Dawid stał w ciszy.Po chwili wyszedł.Płakał.
DAWID POV :
<włącz,piosenka.>
Wyszedłem.Czemu?Nie chcę żeby widziała jak płaczę.Dobra,rozkleiłem się,racja,ale co ja poradzę?Ktoś kogo kochasz,totalnie cię olewa,ma cię w dupie,nie chce cię.Thorie za każdym razem wytyka mi jaki to jestem głupi,nawiny,nachalny.Ale jak człowiek ma być nachalnym jak on tylko jest zakochany? Nawet nie wiem gdzie idę.Pierdole wszystko.Idę chodnikiem przed siebie,z kapturem założonym na głowie.Niech nie widzą że płacze.I jeszcze ta wpadka z Rose..fuck,czemu ja to zrobiłem?Czemu ona do cholery nie mogła mnie od niej odsunąć?!Wiem że Rose ciężką oderwać od chłopaków,ale..Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego to zrobiłem.Może chciałem właśnie żeby Thorie zobaczyła jak całuję się z Rose?Ale..ja nawet nie wiedziałem że Thorie przyjdzie..
------------------------------------------------------
KONIEC ROZDZIAŁU! :)
A WIĘC...JEST BEZSENSOWNY,KRÓTKI..ALE CHOCIAŻ COŚ.DEDYKACJA DLA MAGDY,PIS YO,MIŁEGO WIECZORU
CZYTASZ-KOMNETUJESZ! :) 

sobota, 12 kwietnia 2014

05 rozdział ; last match

-Ehh...-westchnął cicho Marc,dotykając palcem prawej ręki mojego polika
-Po prostu,możesz być na mnie zła za to że tak sobie wyszłem..Chciałem ci to wynagrodzić.-dodał lekko przybity piłkarz.
-Nie spokojnie,nie jestem zła.-lekko uśmiechnęłam się do bruneta
-Lepiej..już pójdę..i przepraszam jeszcze raz..-Marc uśmiechnął się,po czym poszedł w kierunku swojego samochodu.Wsiadając spojrzał ostatni raz na mnie,wsiadł i odjechał.W końcu sama.Weszłam spowrotem do domu,rzuciłam piłką o podłogę i zaczęłam płakać.Marc jest w porządku,ale...Thorie.I..do tego on mnie zobaczył gdy się trochę pobawiłam z piłką.Nie mam ochoty rozmawiać już z Marc'iem,gdybym go nie poznała nie byłoby problemu z Thorie.Weszłam w stan załamania.Znowu przypomniały mi się lata młodości.Rozstanie rodziców.Ostatni mecz w żeńskiej drużynie o tak..pamiętam to do dziś..

'-Rose,nadzieja w tobie,dasz radę.-powiedział do mnie trener przed meczem.
To mecz o wszystko.Wielki finał.Żeńska reprezentacja Niemiec,już szykowała się do meczu.Kibice z Polski zacięcie czekali na pierwszy gwizdek sędziego.Obie drużyny weszły na murawę.'Damy radę' powtarzałam sama do siebie.Mecz zaczyna nasza drużyna.Położyłam więc piłkę na środku bosika.I z niecierpliwością czekałam na gwizdek sędziego.Zaczeliśmy.Podałam piłkę Emily która od razu mi ją oddała.Najpierw zjechałam jedną zawodniczkę,potem wzięłam się za obronę.Trener reprezentacji darł się na cały głos 'odebrać piłkę 10!' nagle obok mnie zjawiło się więcej niż jeden obrońca.Nie dałam za wygraną.Dziewczyny z drużyny pozostawiły mnie samą.Nie miałam komu podać.Byłam sama,byłam szybsza niż wszystkie one.Teraz tylko ja i bramkarz.Zwinnym ruchem przygotowałam sie do strzału i ... 3 minuta meczu,1:0,kibice pełni radości wstali z trybun i zaczeli się ogromnie cieszyć.'Ludzie,przeciez to nie koniec meczu.'pomyślałam.Kolejne minuty meczu zostały bezbramkowe.Nadal wygrywałyśmy.45 minuta,koniec pierwszej połowy.Obie drużyny skierowały się do szatni.Wszystkie dziewczny były pełne emocji,każda jednak w głębi duszy trochę się bała.Wiedziały że to nie koniec.Wiedziały że jeszcze wszystko może się okazać.Trener wszedł do szatni,powiedział nam że mamy zagrać tak jak w pierwszej połowie.Po raz drugi obie drużyny pojawiły się na murawie.Teraz zaczynała reprezentacja Niemiec.Pierwsze 10 minut meczu drugiej połowy,1:1,Thorie jako nasza bramkarka okropnie się zdziwiła.Załamała się.Powiedziałam jej tylko że nic się nie stało.Nie ma się martwić.Zaczeliśmy znowu od środka boiska.Wszystkie ruszyłyśmy po kolejnego gola.My mamy wygrać ten mecz.I kolejna akcja sam na sam.Alex podała mi dośc mocno piłkę,jednak ja z łatwością ją odebrałam.Strzeliłam w lewy róg i... 2:1,wszystkie dziewczyny zaczęły skakać z radości.Jednak ja nadal wiedziałam,że to nie koniec.Kibice pewni byli już wygranej.Jednak Niemki nie dawałay za wygraną.80 minuta-wszystko idzie dobrze.90 minuta,doliczone 3 minuty.Kibice zaciskali pięści z napięciem licząc na naszą wygraną.Udało się 93 minuta,ostatni gwizdek sędziego.Wygrałyśmy! Kibice wtsali z trybun i zaczęli śpiewać nasz hymn.Wszyscy byli uradowani.Kiedy poszłyśmy odebrać nasz puchar,poraz kolejny kibice zaczeli śpiewać hymn.Byłyśmy bardzo szczęśliwe.Ja dostałam mały puchar,zawodnika meczu.Jednak pod koniec wszystkiego,nasza drużyna stanęła na samym środku murawy.Reprezentacja Niemiec stanęła na boku,przyglądając się nam.Wszyscy kibice nadal trwali na swoich miejscach.To był mój ostatni mecz.Podano mi mikrofon i zaczęłam.. 'Jak wiecie,to mój ostatni mecz.Dziękuję wam za wszystkie chwile,za wszystko.Będę za wami tęsknić.'łzy popłynęły mi po polikach,wręczono mi koszulke z moim nazwiskiem.Pożegnałam się ze wszystkimi.Niby zadowolona z meczu.Jednak..wcale nie tak szczęśliwa,jak wszystkim się wydawało..' 

Kocham przypominać sobie to wszystko..To co było kiedyś.A w szczególności ten mecz.On był dla mnie bardzo ważny.Ważniejszy niż wam się wydaje.Dostałam sms'a.To Dawid.
Założę się że już stęsknił się za Thorie.Dawid zawsze walczy o to co chce.Eh..fajnie będzie go nawet zobaczyć.Szybko więc mu odpisałam.
Dawid przez następne 10 minut już się nie odezwał.I bardzo dobrze.Nie mam ochoty z nikim dzisiaj gadać.Położę się na kanapie,i tu pójdę spać.Mam pokój z Thorie,więc lepiej nie ryzykować..
THORIE POV :
Zachowanie Rose jest już żałosne.Człowiek pomaga jej we wszystkim jak się da,a ona się tak odwdzięcza.No nie fajnie.Nadal nie mogę zasnąć.To wszystko przez te emocje.A poza tym chyba kojarzę tego jej 'lasia',ale przecież to nie możliwe.Nikogo tu nie znam.No..Rose już zna.Ciekawe kto to.Założe się że to kolejny chłopaczek,który będzie przelotny.Chyba że Rose się zmieni i zrozumie znaczenie słowa 'miłość',ale w to wątpie.Trwała kiedyś w długim w związku,bodajże z Maciejem,czy jak mu tam było,ale zerwał z nią gdy dowiedział się że 'zarywa' do innych,chodź wtedy do nie było jeszcze nawet prawdą.Dlaczego właśnie w tej chwili popłynęła mi łza po poliku? Przecież jestem na nią zła,tak?Kurde..moze ja jej zazdroszcze?Że ona w ogóle podoba się chłopaką?Jak do tej pory,ja akurat miałam tylko jednego chłopaka,zresztą nikt by nie chciał chodzić z kimś takim jak ja.A co do Dawida...wydaje mi się że on nie jest dla mnie..
Ja i Dawid to dwa różne światy.Już bardziej Dawid pasuje do Rose niż do mnie.Dobra,przecież wiem że do Rose pasuje prawie każdy.Dawid jest no..'okey' chłopakiem.Wiem jak się starał,ale i tak teraz to wszystko nie ma już znaczenia.Jestem w Hiszpanii a on w Polsce,nigdy więcej pewnie już go nie zobaczę,moze nawet lepiej.Mam nadzieję że niedługo kogoś tu spotkam...
DAWID POV :
Jestem szczęśliwy że jutro zobaczę się z Rose i Thorie.A tym bardziej z Thorie,wiem że nie darzy mnie ona dość dużą sympatią,ale ja..ja chce spróbowac.Nie chcę jej sobie odpuszczac bo ona wyjechała.Może kiedyś mi się uda.Warto próbować..
---------------------------------------------------------
KONIEC ROZDZIAŁU 5! :)
MAM NADZIEJĘ ŻE WAM SIĘ SPODOBAŁO.
KOMENTARZ-MOTYWACJA DLA MNIE :))) <3 

środa, 19 marca 2014

04 rozdział ; memories

                                                                <włącz>
                  -Wiedziałem że cię tu znajdę..-powiedział lekko przybity Sergi
-Nie chcę z tobą rozmawiać,czy ty tego nie możesz zrozumieć?!-wykrzyczała Nicole,po chwili na balkonie znalazł się również Bartra,który mnie z tamtąd zabrał
-Oni muszą sami to załatwić..-odparł Marc
-Może i racja,to gdzie chcesz mnie zabrać?-
-Tam gdzie zechcesz.- Marc lekko się uśmiechnął co odwzajemniłam
-Możesz zawieść mnie do domu-grzecznie odpowiedziałam
-no dobra..- wymruczał,po czym zaczął iśc w stronę samochodu,szłam krok w krok za nim.Kiedy doszliśmy już do jego przepięknego ferrari,zachował się jak dżentelmen i otworzył mi drzwi.Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.Przez całą drogę żaden z nas się nie odezwał.Marc był troche przybity.Nie rozumiałam jego zachowania.
-Coś się stało?-spytałam
-Em..co?Nic się nie stało,tylko tak jakoś,no humoru nie mam..-
              Kiedy podjechaliśmy pod mój i Thorie dom,nie chciałam tam wchodzić.Thorie zabije mnie,zrobi się kłótnia,będzie obrażona na cały tydzień.Wyszłam z samochodu,a zanim się nie obejrzałam Marc,był już koło mnie.No nie powiem,szybki jest.

-Dziękuję że zgodziłaś się ze mną pójść do tego klubu.Wiem,nie spędziłem jakoś szczególnie dużo z tobą czasu,wybacz mi to..-westchnął cicho
-No nie powiem,nie było ciekawie.Nudziłam się tam.Tylko ta akcja z Nicole...-
-Nie powinnaś się w to mieszać,no i ja też.-
-Wejdziesz?-spytałam nieśmiale
-Jeśli mogę-brunet cicho się zaśmiał.Otworzyłam drzwi domu i wraz z Marc'iem,weszliśmy do salonu.Widziałam zdziwienie w oczach Marca kiedy zobaczył siedzącą na kanapie Thorie.
-Już sobie znajdujesz jakiegoś lasia?!Czy ty w ogóle myślisz?! Zachowujesz się tak jak zawsze!Myślałam że się zmienisz,nie będziesz taka jak w Polsce,przestaniesz chodzić na imprezy,i zapraszać do domu pierwszego lepszego!Nigdy się nie zmienisz nie?!Mam cię dość..-powiedziała zapłakana Thorie,która po chwili wybiegła z salonu,nie wiedziałam jak zaareagować,byłam zagubiona,Marc był chyba równiez oszołomiony tą sytułacją.
-Jestem pierwszym lepszym?-spytał,patrząc na mnie dosc wkurzonym wzrokiem,co ja mam mu odpowiedzieć?On nie jest taki jak inni..No ale nie wiem..
-Odpowiedz mi do cholery!-podnisół ton,na co wsytraszona zrobiłam krok w tył
-To już nie pamiętasz swoich słów?! 'Mogę mieć każdą'.Wcale nie jesteś lepszy-Marc ucichł,ja wraz z nim,nadal byłam zagubiona i nie wiedziałam co zrobić.Może lepiej pogadać z Thorie jutro?Dzisiaj jest serio nie w sosie,to nie ma sensu..
-Gdyby nie ja,nie miałabyś takich problemów-powiedział Marc,przybliżając się do mnie,nie chciałam na niego patrzeć
-To nie twoja wina.Thorie jest moim przeciwieństwem,ona nie potrafi zrozumiec tego że jestem trochę inna..Jest moją przyjaciółką od dziecka,ale czasem przesadza.Chodź teraz,może miała racje..-wymamrotałam przygnębiona
W głowie miałam teraz tysiące myśli.Może Thorie ma racje,może Marc jest przelotny tak jak reszta moich 'chłopaków'?W każdym razie mogę odpuścić sobie jutrzejszy dzień zakupów z Thorie,zjebany początek 'nowego,lepszego życia',eh..
-Obejrzymy jakiś film?-zaproponował Bartra

-Zależy co..-
-Nie masz humoru,prawda?-
-Nie wiem jak zrobić byś się uśmiechnęła...-dodał
-Przecież ja jestem szczęśliwa,nie widzisz jak skacze z radości?Marc chyba powinieneś już iść,przy tobie przypomina mi się całe moje dzieciństwo..-Marc spojrzał na mnie ze zdziwieniem
-Co..?To chyba dobrze,czy nie?O co ci właściwie chodzi?-
-Dobrze?Wcale nie..Kiedyś grałam w piłkę,byłam 'najlepsza',niby najlepsza.Kiedy miałam 16 lat moi rodzice się rozwiedli a ja wraz z tym zaczęłam nałogowo pić,palić i pierwsza zaczynałam bójki.Na piłke nie miałam czasu,mama nie wytrzymywała ze mną,jak większośc moich znajomych.Pewnego dnia przegiełam,miałam sprawę w sądzie..Po tej jednej wielkiej sprawie piłka była dla mnie niczym.Ty przypominasz mi dzieciństwo,ty jako piłkarz.-powiedziałam mu prawde,powiedziałam mu wszystko,powiedziałam mu jako jedynej osobie,nie wiem nawet po co,nie lubię wracać do tego tematu.Marc chyba nie wiedział co powiedzieć,widziałam to w jego oczach.
-Teraz jestem pewnie jeszcze gorszą osobą..Tylko Thorie została ze mną.Większość moich znajomych miała mnie w dupie.-
-Rose...ja..-jedyne słowa które wypowiedział Marc,po tym jak od razu wyszedł.Nie rozumiem czemu tak postąpił.Wiedziałam że mówienie mu takich rzeczy będzie złe...

                                *Perspektywa Marc'a..*

Wyszedłem na totalnego idiote zostawiając ją w tej chwili samą.Piła i paliła w wieku 16 lat.Gdyby nie jej rodzice może przyjechała tu w celu grania w żeńskiej drużyny Barcy?Sam nie wiem .Rose jest taka..tajemnicza.Nie uchodzi za łatwą osobę.Jest jedyną dziewczyną która podoba mi się ale tak..tak..tak 'serio'.Nie wiem co ona o mnie sądzi,ale boję się że mogę być tym jednym z jej 'przelotnych kolegów...',w sumie też taki jestem mam 'przelotne koleżanki..'.Tyle że Rose jest normalna.Nie jak te laski co siedzą po 2 godziny w toalecie robiąc sobie makijaż.
Poczułem wibracje mojego telefonu który zjadował się w kieszeni,sms'es od Nicole.Pewnie znowu coś o Sergi'm,nie chcę tego czytać,to robi się już cholernie nudne.Podeszłem do mojego samochodu i po prostu odjechałem.Jest mi głupio,moje zachowanie jest czasem tak bardzo nie przemyślane.Lepiej jak się wrócę,pogadam z nią..Tak,tak zrobię.

                                  *Perspektywa Rose..*

Zostałam sama,ze wszystkim.Wróciły wspomnienia.W takich cholernie zjebanych momentach brałam piłkę i szłam grać,to mnie uspokajało.I może w sumie tak zrobie.Wyciągnęłam piłkę z torby i poszłam grać na dwór.Tak dawno tego nie robiłam..Tęskniłam za tym.

-Jesteś niesamowita..-usłyszałam głos za mną,prędko odwróciłam się i rzuciłam piłkę w kąt.To był Marc.Myślałam że już pojechał.Nie chciałam by widział mnie z piłką,a tu taka wpadka.
-Dzięki...-wydusiłam,po czym spojrzałam na niego,ten tylko głupio się uśmiechał
-Przepraszam ze tak nagle wyszedłem.-
-Nic się nie stało.-
staliśmy w zupełnej,ciszy,on wpatrujący się we mnie i ja unikająca jego perfekcyjnego spojrzenia.Po chwili nie uwagi i zamyślenia się,nie zauważyłam że milimetry dzieliły nasze usta od pocałunku.
-Nie mogę..Nie chcę..Marc..-
-------------------------------------------------------------------------
Koniec,dobra,beznadziejny,nudny,nic tu się nie dzieje
wiem,nuda
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
jeśli będzie jakiś błąd,to mozecie zwrócić na to uwagę i mi napisać przy czym on jest,nie miałam weny na pisanie tego rozdziału,ale musiałam coś dodać
dobra ten,dobranoc