Dzwonić czy nie? Boję się. Nie chce wiedzieć jak było. Nie wiem nawet, czy ja jej wybaczę...chociaż, co ja mam do jej życia? I tak pewnie ma mnie gdzieś. W sumie, wszystko jest do dupy. Życie też. Chociaż co byłoby bez miłości? Bez zazdrości? Bez smutku? Kiedy wszyscy byliby weseli? Życie byłoby....nudne. Nie byłoby problemów, które są u każdego. Bo wszyscy by chodzili z głupim uśmiechem na twarzy, o który teraz mi ciężko. Dzięki życie-miłość mnie rozwaliła.
Okey-dzwonie. Pierwszy sygnał-nic. Drugi...odebrała..
-Eee...Hej Rose...-ciężko było mi zacząć
-Marc..tęskniłam...-westchnęła cicho
-Tęskniłaś? Za mną? Niesamowite...ale przejdźmy do rzeczy...18...przyjadę po ciebie. Bądź gotowa. Dozobaczenia.- rozłączyłem się. Nie chciałem jej słuchac...
*godzina 18*
Ile ona się szykuję? Halo, przecież to tylko ja! Przeciętny dupek. O dobra-wychodzi. Jaka ona jest piękna.. No co mogę powiedzieć? Jest idealna...Poczekam na nią w samochodzie..co ja będę się męczył?
Otworzyła drzwi samochodu, delikatnie wsiadając. Nawet się nie odezwała. Postanowiłam zrobić tak samo. Nawet się nie przywitałem. Odpaliłem silnik samochodu i ruszyłem. Wiem gdzie ją zabiore,klub. Wiem że lubi tam bywać.. Nie wiem czy będzie to dobre miejsce..ale warto spróbowac..
Kiedy podjechałem pod klub. Widziałem zdziwienie w jej oczach, ale nadal siedziała cicho.
-Idziemy?-spytałem, na co dziewczyna kiwnęła tylko głową
Wyszliśmy z samochodu. Od razu kierując się do drzwi klubu. Będąc przy nich, ani chwile się nie zastanawialiśmy, pewnie weszliśmy do środka. Jak zwykle klub zapełniony był setką osób. Genialna muzyka. Lejący się strumieniami alkohol. Poszliśmy do stałego stolika. Na szczęście nie było Sergi'ego, czy Nicole. I dobrze. Usiadłem na przeciwko niej. Barmana poprosiłem o dwa drinki. Cisza. Nie wiedziałem co mówić.
-To powiesz mi jak było?-zacząłem niepewnie
-Po co? Niech wystarczy ci świadomość że tak przespałam się z nim, ale to nic nie znaczy.-dziewczyna wzięła łyk drinka
-Nic nie znaczy?-lekko się zdziwiłem
-Tobie zależy na mnie?- Rose chyba nie wiedziała co mówić, wstała, podeszła do mnie, pocałowała. Całowała tak delikatnie..podobało mi się.
-Rose...- oderwałem się na chwile od dziewczyny
-Tak, Marc?-
-W takim razie...zechcesz być moją dziewczyną?- dziewczyna przez chwile stała jak zamurowana. Zdałem sobie sprawe że może za wcześnie z tym wyskoczyłem...
-Możemy spróbować..ale..nic nie obiecuję skarbie.- po raz kolejny dziewczyna złączyła nasze usta, zabierając mnie na parkiet. Nie mogłem uwierzyć w to-że jest tylko i wyłacznie moja. Boję się co prawda, ale chce spróbować..tak..
ROSE POV:
Czy ja właśnie, oficjalnie, zostałam dziewczyną Marca? Nie wiem czy skakać z radości. Czy zacząc ryczec, bo od tej calej milosci rzygac sie chce. Dobra, jak bedzie dobrze, to bedziemy ze soba. Jak nie bedzie się układać, jak najszybciej z nim zerwe. I tyle. Prosta matematyka..
SERGI POV:
Kolejna randka z Thorie...czuję że znalazłem tą jedyną. Mam nadzieję, że po kilku dniach, spokojnie będe mógł spytać się jej o związek..o nas..Narazie tylko przyjaciele. Co potem z tego wyjdzie? Nie wiem..
Właśnie ją zauważyłem, jest prześliczna.
Bez zastanowienia podeszłem. Wkońcu, to nasz wieczór.
-Witaj Thorie.-przywitałem prześliczną brunetkę.
-Czeeść Sergi. Wybacz, zagdałam się ze znajomymi, i jakoś zapomniałam, że właściwie czekam tu za tobą.-ciepło się uśmiechnęła.
-Nic się nie stało. Chodźmy- dziewczyna stanęła koło mnie, i ruszyliśmy przed siebie. Kierunek-park.
-Co dzisiaj ciekawego robiłaś?-zaczęłem rozmowe
-Dzisiaj? Nic..Siedziałam na kanapie, oglądałam telewizje, póki ty nie zadzwoniłeś. Rose siedziała zamknięta w pokoju, a potem gdzieś wyszła. Chciałabym żeby powróciła znowu do grania w piłkę...ale jej nie da się nic na siłe wmówić...a bardzo bym chciała. Mi tez tego brakuje.-chyba się pogubiłem..
-Czekaj..czekaj...tez grasz w piłkę? Pamiętam jak mówiłaś mi o niej, o tym wszystkim...ale nie wiedziałem ze ty tez.-lekko się zdziwiłem, ale w sumie, podobało mi się to.
-Jestem bramkarką.- niesamowite!
-Dlaczego nie mówiłaś?Kobieto! Jutro zabieram cię na trening dziewczyn. Jak dobrze się sprawisz, w co nie wątpię, jestem pewny, że znajdze się dla ciebie miejsce w drużynie.- Thorie stała chwile, nie wiedziała co powiedzieć, nagle zaczęła płakać, tak po prostu.
-Dlaczego płaczesz?-spytałem
-Bo nikt nigdy jeszcze nie sprawił, żebym była tak szczęśliwa jak teraz. Jesteś najwspanialszą osobą Sergi!-
*godzina 22*
MUZYKA!!! :)))
THORIE POV:
-Dziękuję że odprowadziłeś mnie pod dom. Dziękuję też za mile spędzony wieczór Sergi. Dobranoc- dałam hiszpanowi jeszcze buziaka w pulik. I weszłam do domu. O dziwo, Rose była w domu. Ale nie była sama...oglądała telewizje wraz z Marciem.
-Cześć Rose. Musze ci coś powiedziec.- usiadłam, na krześle obok kanapy. Rose spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem. Nie rozumiem o co jej chodzi.
-No to gadaj- rzuciła obojętnie
-Mówiłam ci o Sergim pamiętasz? Jutro idę z nim na trening dziewczyn, jeśli się spiszę, powiedział ze napewno znajdzie się dla mnie miejsce! Nawet nie wiesz jak się cieszę!-bo jej wyrazie twarzy, dalo sie wywnioskowac jedno..nie interesowalo ja to..
-Chwila...to ty jesteś tą nowa koleżaneczką Sergiego? Tak właściwie...ee...moze idźcie razem na ten trening?-wtrącił się Marc.
Jednak nie do końca to co powiedział, wywołało zadowolenie na twarzy Rose, bo od razu..pospiesznie wyszła...
ROSE POV:
Muszę iść przewiterzyć się na balkon. Bo naprawdę nie wyrobie. Czy ludzie kiedyś rozumieją, że piłka dla mnie jest przeszłością? Nie chce o tym rozmawiać. A każdy będzie wciskał mi to na siłe. Śmieszne.
Po chwili na balkonie pojawił się Marc..super..
-Przepraszam..nie chciał...-nie pozowliłam mu dokończyć
-MARC, ZROZUM ŻE NIGDY NIE BĘDE DLA CIEBIE IDEALNĄ PEREŁKĄ. MAM SWOJE MINUSY ROZUMIESZ?! NIE CHCE ROZMAWIAC NA TEMAT TEGO CO BYŁO. I MAM NADZIEJĘ ŻE JUŻ NIGDY TO NIE WKROCZY W MOJE ZYCIE!-wybuchłam
-Dobrze. Kocham cię..ale..Rose...widziałem jak grasz...-
-SKOŃCZ. PROSZĘ, SKOŃCZ!-nie dało się obejść bez krzyku. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam kompletnie co się stało. W jednej chwili łzy, zaczęły spływać jak opętane. Marc podszedł do mnie i przytulił. Dobrze że nie kłócił się ze mną na temat, tej obsranej piłki.